Na dzisiaj miałem wyznaczoną wizytę u lekarza. Wsiadłem więc na rower i popedałowałem do szpitala. Myślałem przy tym, że się spóźnię, ale jakoś dotarłem na czas. Lekarza muszę odwiedzać regularnie raz na 3 miesiące – cóż, starość, nie radość 🙂 Rutynowa wizyta, więc tym razem żadnych rewelacji nie było.